Każdy ceramik, nawet taki z formalnym wykształceniem, jest do pewnego stopnia samoukiem. Rzemiosło i projektowanie to dziedziny, w których samodzielna eksploracja, eksperymentacja i poszukiwania są koniecznie i nieuniknione.
W dzisiejszym wpisie zapraszam Was do biblioteki moich ulubionych i najgoręcej polecanych książek. Podpowiadam też gdzie ich szukać i z jakich stron najlepiej zamawiać wydania anglojęzyczne. Nie wszystkie tytuły są bezpośrednio związane z ceramiką! Pamiętajcie, że wasz artystyczny rozwój zyskuje na okazjonalnych wycieczkach w inne nisze tematyczne. Wszyscy przecież wiemy, że inspiracją stojącą za nowym projektem dzbanka nie zawsze (a wręcz rzadko!) bywa inny dzbanek: zamiast tego jest nią pień drzewa, aranżacja wnętrza, scena w filmie czy ilustracja. Ale może zacznijmy branżowo…
Książki o ceramice:

„The ceramic process / a manual and source of inspiration for ceramic art and design”
Z tą książką zapoznałam się po raz pierwszy w Ośrodku Pracy Twórczej w Luboradowie, podczas wypału pieca Tangkama. Opiekun naszego wyjazdu, z którego osobistej biblioteki pochodził tytuł, powiedział nam wtedy (parafrazuję, bo pamięć od dawna mnie już zawodzi):
Jeżeli mielibyście przeczytać jedną książkę, z której dowiecie się WSZYSTKIEGO o procesie powstawania ceramiki, jest to ta książka.
Z mojej perspektywy lekko przesadził, choć przyznaję, że samym przepięknie napisanym wstępem książka kupiła moje serce i bardzo szybko dołączyła do mojego osobistego księgozbioru. Znajdziecie w niej od groma praktycznych informacji i całkiem sporo zdjęć, a także (co dla mnie ważne) dobrze, logicznie sformułowany i wyczerpujący spis treści. Język, w jakim jest napisana, nie porywa (za wyjątkiem wstępu) i bywa męczący, ale to częsta słabość podręczników i generalne publikacji natury technicznej. A skoro już o języku mowa, z przykrością stwierdzam, że książka nie doczekała się (i prawdopodobnie nie doczeka) tłumaczenia na język polski, dlatego będą mogli cieszyć się nią tylko ci z Was, którzy płynnie władają angielskim. Z dostępnością nie jest najlepiej, ale i nie najgorzej. Mój egzemplarz zamawiałam z zaufanej, używanej od lat witryny ENbook.pl.

„Praktyczny poradnik ceramika”, Josie Warshaw
Książka, która ukrywa diamenty wśród piachu. Innymi słowy, jest w niej dużo zbędnych treści, które osobiście bym wycięła, ale w niektórych rozdziałach można niespodziewanie natrafić na fragmenty lub zdania wybitnie pomocne. Ostatecznie, warto mieć ją na półce! Procesy modelowania czy zdobienia są tam nie tylko opisane krok po kroku, ale też obficie sfotografowane na miarę prawdziwego tutorialu (a jeśli o naukę rzemiosła chodzi, to cenię sobie takie „idioto-odporne” tłumaczenie).
Docenić należy też fakt, że w książce poruszonych jest kilka nieoczywistych tematów, które niełatwo jest znaleźć w innych publikacjach, jak chociażby kwestia organizacji i rozkładu pracowni. Niewątpliwą zaletą jest też oczywiście sama dostępność książki po polsku, choć nie jest najłatwiejsza do kupienia. Mój egzemplarz pochodzi z antykwariatu Tezeusz.pl, ale przynajmniej w momencie pisania tego wpisu książka nie jest już tam dostępna. Pojawia się za to na allegro i olx, więc warto monitorować sprawę!

„Pracownia Ceramiczna”, doc. inż. Aleksander Rusiecki
Zaznaczam, że tytuł książki jest mylący! Jeżeli kupicie ją z myślą o tym, że dowiecie się z niej jak zorganizować lub prowadzić pracownię, zawiedziecie się. To zdecydowanie bardziej techniczna publikacja, czego podpowiedź dostrzeżemy być może nie w tytule, ale w nazwie wydawnictwa (Wydawnictwo „Budownictwo i Architektura”). Kupcie ją, jeśli interesuje Was badanie mas ceramicznych i jakości wyrobów, albo jeżeli chcecie poznać glinę od mniej artystycznej, a bardziej naukowej strony.
To jedyna książka w mojej kolekcji, która całkowicie poświęcona jest badaniom surowców i glin, i opowiada o tych badaniach w tak wyczerpujący, skrupulatny sposób. To też prawdziwie antykwaryczny tytuł. Egzemplarz na mojej półce pochodzi z pierwszego wydania w 1956 (!) roku, brakuje mu połowy okładki i delikatnie rzecz ujmując czasy świetności ma już za sobą (czyli rozpada się w rękach). Dorwałam go na allegro i cieszę się, że mi się udało, bo większość tego rodzaju starych podręczników dawno nie cieszy się już dodrukami, a ich nakłady po prostu się wyczerpują.

„Clay. Contemporary Ceramic Artisans”, Amber Creswell Bell
To książka dla estetów. Nie jest ani zbyt edukacyjną, ani wymagającą lekturą, a za to pięknie zredagowanym albumem współczesnych ceramików i ich prac. Opisałabym ją jako rodzaj „coffee table book” do Waszych domów lub pracowni: coś, co można przejrzeć z przyjemnością i niezobowiązująco podczas popołudniowej przerwy od pracy albo w ramach wieczornego wyciszenia.
Obfituje w tzw. ładne obrazki i choć tekst napisany jest po angielsku, nie ma go za dużo i nie należy do szczególnie technicznych. W przeciwieństwie do wielu innych branżowych publikacji zza granicy, tutaj warstwa tekstowa napisana jest raczej „konwersacyjnym”, normalnym angielskim, który macie szanse znać ze szkoły — to duży plus! Zresztą, tak jak powiedziałam, tej książki nie kupuje się, żeby ją czytać, a przeglądać. Traktujcie ją jako album, źródło inspiracji i estetycznych doznań, zarezerwowane na te momenty, gdy chcecie odpocząć od przeglądania treści na Instagramie czy Pintereście.

„The Essential Guide to Mold Making & Slip Casting”, Andrew Martin
Jeżeli odlewacie lub myślicie o odlewaniu z własnoręcznie przygotowywanych form gipsowych, ten tytuł może Was zainteresować. Sama przyznaję bez bicia, że podczas studiów chodzenie na modelarnię i przygotowywanie form gipsowych do moich projektów było etapem, którego się bałam i odwlekałam go w nieskończoność.
W pracy z gipsem stresowała mnie presja czasu, pewna nieodwracalność i delikatność procesu. Przez cały czas trzęsłam się wewnętrznie, że robię/zrobię coś źle i jak to mówi klasyk „cały misterny plan w pizdu”. Ta książka pomogła mi oswoić i lepiej zrozumieć nie tylko gips, ale i cały proces projektowania i modelowania, bo w końcu poczułam, że ktoś mi go logicznie, spokojnie i cierpliwie wytłumaczył (to zresztą, tak na marginesie, chyba największy plus nauki z książek: możemy czytać jakiś rozdział po dwa, trzy, cztery razy i nikt nie będzie się denerwował, że zrozumienie czegoś zajmuje nam za długo). W książce rozdziały instruktażowe przeplatane są wstawkami o inspirujących artystach-odlewnikach i ich pracach. Sam instruktaż zaś prowadzony jest od podstaw (narzędzia, przestrzeń, przygotowywanie odpowiedniej konsystencji gipsu, etc.) aż po sam proces odlewania z gotowej formy.
Książka obfituje w zdjęcia, co jest dużym plusem, choć jej układ graficzny bywa zbyt chaotyczny na moje oko. Z tego co wiem, nie występuje w polskiej wersji językowej. Mój egzemplarz pochodzi z libristo.pl, choć widziałam ją też w ponad dwukrotnie wyższej cenie (!) na polskim amazonie.
Książki o szkliwach i technologii:
Posiadam ich bardzo wiele i niestety wiekszość po angielsku, ale poniżej opiszę kilka ulubionych lub tych, które uważam za najlepsze na początek.

„Amazing Glaze”, Gabriel Kline
To pierwsza książka o szkliwach, jaką kiedykolwiek przeczytałam (blisko 5 lat temu!), więc mam do niej wielki sentyment, bo w pewnym sensie zmieniła kurs mojej kariery i życia. Niestety kupiłam ją w wersji elektronicznej i czytałam na komputerze, czego nie polecam, i ciągle powtarzam sobie, że któregoś dnia dokupię fizyczną kopię. Jeżeli ten tytuł Cię zainteresuje, zrób sobie przysługę i nie bądź jak ja. Kup od razu wersję papierową.
Oprócz przepisów na szkliwa (których całe setki są też dostępne w internecie), przeczytacie w niej sporo o narzędziach, surowcach i środkach bezpieczeństwa niezbędnych przy mieszaniu szkliw. Język jest branżowy (specjalistyczne słownictwo), ale nie NADMIERNIE techniczny, co bardzo sobie cenię. Wiele nowych/trudnych terminów wytłumaczonych jest opisowo, co wskazuje na wyrozumiałość autora i świadomość, że nawet native speakerzy mogą nie wiedzieć co to „pirometric cone”, tak jak wielu początkujących ceramików mówiących po polsku nie wie czym jest stożek pirometryczny (i nie ma w tym nic złego!). W książce jest też sporo obrazowych, dobrych jakościowo zdjęć. Plusem jest jej powszechna dostępność: znajdziecie ją na wszystkich najpopularniejszych serwisach, w tym Libristo, ENbooku, amazonie, allegro, czy Empiku.

„The Complete Guide to Mid-Range Glazes”, John Britt
To, co cenię w tej książce najbardziej, to rozdział dotyczący surowców, który pozwolił mi lepiej usystematyzować moją własną wiedzę. Jest to o tyle zaskakujące, że wirtualny kurs o szkliwach tego samego autora (dostępny na YouTube) jest dla mnie tak chaotyczny w odbiorze, że osiąga wręcz odwrotny efekt: sprawia, że to, co już wiedziałam i rozumiałam, robi się nagle pogmatwane. Znajdujące się w książce przepisy często pokazane są na próbkach wykonanych z różnych mas. To bardzo duży i rzadko spotykany plus. Pozwala początkującym przekonać się dobitnie o tym, jak ogromny wpływ na wygląd szkliwa może mieć jego podłoże (tym samym uniknąć przykrych niespodzianek), a także rodzaj wypału (niektóre próbki pokazane są po wypale a atmosferze utleniającej i redukującej). Na szczególną uwagę zasługuje też fakt, że książka ta w całości poświęcona jest średniotopliwym szkliwom (stożki 4-7), czyli tym przeznaczonym do najczęściej wykorzystywanych przez hobbystów wypałów, które „wyciąga” większość komercyjnie dostępnych piecyków elektrycznych. Tytuł ten dostaniecie na amazonie, a także Libristo, ENbooku i allegro.

„Natural Glazes, collecting and making”, Miranda Forrest
Publikacja mało obszerna, do przeczytania w jedno długie, lub dwa krótsze popołudnia. Choć krótka, nie jest jednak wcale podstawowa, a wręcz przeciwnie: zaliczyłabym ją do bardziej wymagających, ze względu na samo specjalistyczne, geologiczno-botaniczne słownictwo, które sprawia, że sama niejednokrotnie musiałam wesprzeć się słownikiem lub Googlem.
Jeśli jednak Wasza praktyka ceramiczna oscyluje mocno wokół natury i klimatu „sięgania do korzeni”, spodoba Wam się ilość drzwi, które ta książka przed Wami otworzy, od kolekcjonowania kamieni w polu, po wykopywanie dzikiej gliny, aż po suszenie i palenie roślin, by wykorzystać ich popioły w recepturach szkliw. Fragmenty geologiczne były dla mnie mało klarowne i brakowało w nich usystematyzowania wiedzy, ale te dotyczące roślin nadrobiły wiele popełnionych wcześniej przez autorkę błędów. Duży atut książki stanowią zdjęcia i nacisk położony na bezpieczeństwo i higienę pracy (kwestie szczególnie ważne, gdy bawimy się ogniem i popiołem!)

„Szkliwa Ceramiczne, część 1 i 2”, Wolf Matthes
Tłumaczona z niemieckiego CEGŁA, na której dodruk czekałam niemalże ze wstrzymanym oddechem i wydałam na nią — przyznaję otwarcie, choć ze wstydem — nieprzyzwoity na tamten moment procent mojej wypłaty. To prawdziwa encyklopedia szkliw, zarówno jeśli chodzi o wyczerpujący zakres informacji, jak i sposób redakcji. Książka, do której sięgacie, gdy czegoś nie wiecie i nie możecie znaleźć tego w Google.
Sam spis treści rozpościera się na dobrych kilka stron i doskonale nawiguje po pozostałej zawartości. To samo można powiedzieć o Indeksie. Skrupulatność składu tej publikacji nieodmiennie napawa mnie podziwem, podobnie zresztą jak jej przepastny zakres tematyczny. Nie jest to jednak książka z rodzaju „wciągających”. Próżno szukać w niej porywającego stylu czy narracji. Krótko mówiąc, tytuł ten powstał jako techniczna encyklopedia i funkcje tę spełnia doskonale, ale nic poza tym. Pozycja obowiązkowa dla każdego, kto bardzo poważnie podchodzi do formułowania własnych szkliw. U wszystkich innych prawdopodobnie będzie zbierała kurz, a nie należy do tanich. Co do dostępności, nie mam niestety zbyt dobrych wieści. Co jakiś czas egzemplarze pojawiają się na ceramiq.pl, choć szybko się rozchodzą, sugerowałabym więc zapisać się na listę oczekujących.

„Zarys technologii ceramiki”, Bogusław Flis i Aleksandra Wyszyńska
Stary, polski podręcznik dla Zasadniczych Szkół Zawodowych, który, wbrew swojemu tytułowi, przybliży Wam więcej niż „zarys”. Przeczytacie w nim zarówno o surowcach i materiałach ceramicznych, jak i procesach produkcyjnych (w tym wytwarzaniu form gipsowych), suszeniu wyrobów, wypalaniu i zdobieniu. To naprawdę zaskakująco wszechstronna lektura, choć oczywiście ma już swoje lata i część zawartych w niej informacji (np. tych dotyczących aparatury) mogła już się zdezaktualizować. Niezmienny pozostaje natomiast rdzeń wiedzy technologicznej (ten, którego korzenie sięgają geologii, chemii czy fizyki) i wiek książek nie ma tu nic do rzeczy, także śmiało można korzystać z piwnicznych, pożółkniętych znalezisk takich jak to. Ich podstawową wadą jest jednak brak zdjęć i kolorowych ilustracji. Zadowolić muszą nas czarno-białe, niezbyt obrazowe diagramy, tabelki i wykresy, ale myślę, że takim seniorom można pewne wybaczyć.
Mój egzemplarz pochodzi z allegro i, o ile się nie mylę, kilka kopii jest jeszcze dostępnych na innych aukcjach. W przeciwnym razie poszukujcie tytułu w antykwariatach internetowych lub fizycznych.
Książki okołotematyczne o sztuce i designie:

„How to use graphic design to sell things, explain things, make things look better, make people laugh, make people cry, and (every once in a while) change the world”, Michael Bierut
Jedyna książka typu „coffee table book” w moim księgozbiorze, którą przeczytałam od deski do deski, mimo że w swoim zamyśle jest to raczej album do przeglądania. Choć dosłownie ocieka zdjęciami i ilustracjami, a fragmenty tekstu przedstawione są raczej jako „dodatek”, uważam, że bez ich przeczytania książka ogromnie traci na wartości. Jeżeli więc ją kupicie, nalegam: czytajcie opisy! To one ukazują prawdziwy geniusz i głębię ukazanych na ilustracjach projektów graficznych. No bo właśnie: książka jest o projektowaniu graficznym. Napisał ją jeden z najbardziej znanych i najlepiej zarabiających grafików komputerowych, operujących w Stanach Zjednoczonych. W swojej publikacji prowadzi nas historia po historii, projekt po projekcie przez najciekawsze momenty swojej kariery: od współpracy z dużymi firmami, przez drużyny sportowe, po publiczne biblioteki i wiele innych. Ta książka sprawi, że otworzą wam się w głowach nowe klapki, a na dodatek zrobi to zupełnie niepostrzeżenie.

„The Creative Act: A Way of Being”, Rick Rubin
Dla osób twórczych ta książka ma szansę stać się najlepszym przyjacielem, na spotkanie z którym popędzimy za każdym razem, gdy odczujemy zmęczenie, wypalenie, lub kreatywny blok. Jest napisana doskonałą, z pozoru zwyczajną prozą, którą najlepiej mogę opisać słowami „nic dodać, nic ująć”. Przedstawia świat jako wspaniałe miejsce pełne inspiracji i magii, a twórców jako wrażliwe, nieidealne, wiecznie poszukujące istoty.
Sama książka znalazła mnie zresztą w sposób dość magiczny, bo wpadła mi „przypadkiem” w ręce, kiedy na służbowym wyjeździe do Birmingham dla zabicia czasu odwiedziłam księgarnię, nie zamierzając absolutnie nic w niej kupować za drogie brytyjskie funty. Parę przeczytanych zdań wystarczyło, by moje twarde postanowienie stopniało. Fenomen tego tytułu polega na tym, że czytając poczujecie się, jakby autor mówił prosto do Was. Oprócz przekazania Wam całego mnóstwa ciekawostek i praktycznych porad, ukoi też Wasze nerwy i wprowadzi swoisty, wewnętrzny spokój, który sprawił, że książka ta zamieszkała na stałe na moim nocnym stoliku.
UWAGA! W prawdzie sama czytałam ją jedynie w oryginale (więc tylko na temat tej wersji mogę się z czystym sumieniem wypowiedzieć) wiem, że istnieje jej polskojęzyczna wersja, zatytułowana „Akt twórczy. Nowy sposób bycia”, dostępna, chociażby w Empiku. Jakość tłumaczenia jest mi jednak nieznana, więc za nią nie poręczę.

„Joyful”, Ingrid Fetell Lee
Nie dajcie się zwieść angielskiemu tytułowi! Książka została przetłumaczona na język polski i właśnie w takiej wersji ją czytałam.
Choć wiele zawartych w niej treści odnosi się do projektowania wnętrz i budynków, od czasu do czasu zdarzają się także fragmenty dotyczące produktów. Przede wszystkim jednak książka ta uczy nas zwracać uwagę na aspekty „przyjemności” w tym, co tworzymy, tak, by nasze projekty wzbudzały radość u ich użytkowników/odbiorców. Autorka analizuje cechy takie jak kształt, kolor, światło, linia oraz przytacza mnóstwo inspirujących, z życia wziętych przykładów „radosnego” projektowania. Lektura konieczna dla takich jak ja: kochających zabawę, dziecinadę i dużo koloru.

„Creative Confidence”, Tom Kelley i David Kelley
(w wersji polskiej: „Twórcza odwaga”)
Książka napisana przez dwóch braci, współtworzących agencję innowacyjno-twórczą IDEO. Wprowadzi was w metodę tzw. „design thinking”. Przeczytacie w niej o tym, dlaczego przy zadaniach kreatywnych warto pracować szybko i entuzjastycznie, zamiast mozolnie szlifować każdy szczegół do perfekcji. Dzięki niej szybko zrozumiecie, że innowacyjny geniusz wymaga przerobienia wielu prototypów i często rodzi się z objętości pomysłów, a nie z ich jakości (jakość może poczekać, aż przejdziemy z fazy kreatywnej w wykonawczą). Mnie osobiście — jako zdrowiejącej perfekcjonistce — książka ta pomogła w nauce toczenie na kole! W końcu dostałam od kogoś (i od siebie samej) zielone światło, by robić szybko i dużo, zamiast mało i doskonale, dzięki czemu poprawiłam swoją technikę i pamięć mięśniową.

„The Design of Everyday Things”, Donald A. Norman
(w wersji polskiej: „Dizajn na co dzień”)
Pozycja, którą polecam wszystkim tym, którzy projektują lub chcieliby projektować produkty prawdziwie użytkowe, a nie tylko estetyczne. Autor przywołuje przykłady najprostszych, otaczających nas na co dzień przedmiotów i opisuje, jak sposób ich zaprojektowania wpływa (pozytywnie lub negatywnie) na użytkowanie: od imbryków do herbaty, przez rzutniki multimedialne, piloty do urządzeń elektrycznych, aż po płyty kuchenne. Lektura daje do myślenia a po jej przeczytaniu Wasz proces projektowy już nigdy nie będzie taki sam.

„Steal like an artist. 10 things nobody told you about being creative”, Austin Kleon
To nie książka, a książeczka. Przeczytacie ją w jedno popołudnie, ale jest tak urocza i kochana, że pewnie jeszcze nie raz do niej zajrzycie. Jej główne przesłanie to zachęta dla osób twórczych, by nie wstydziły się korzystać (w granicach przyzwoitości i poszanowania prawa) z dorobku kulturowego, który zastały, bo rolą twórczości nie jest sprawianie, by nowe rzeczy rodziły się w próżni. Cała treść obfituje w urocze ilustracje i cytaty, a przede wszystkim jest kojącym miodkiem na serce każdej osoby artystycznej, która ją przeczyta. Polecam sprawić ją sobie w prezencie, przeczytać od deski do deski, trzymać w widocznym miejscu i bez wstydu administrować dodatkowe dawki w chwilach kryzysu.